Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLD SENIORHAND
Użytkownik
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: toruń
|
Wysłany: Nie 20:34, 20 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
borewicz napisał: | twarda prawda jest taka, że gdyby nie narkotyki, to cała twórczość The Cure byłaby zupełnie inna, a niektóre płyty może w ogóle by nie powstały lub byłyby słabsze (zbyt zwyczajne?...).
Absynt, różne zielska, chemikalia i inne świństwa zawsze były pożywką dla artystów, że wymienię Witkacego, Baudelaire'a czy Van Gogha. Takie są fakty. |
hmm.. pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższą diagnozą. owszem stworzyli dzieła pod wpływem używek. ale pozwolę sobie na kontrowersyjną zapewne dla niektórych hipotezę że gdyby zabierali się za stworzenie tych dzieł nie będąc na haju to ich dzieła byłyby O WIELE lepsze! to samo oczywiście tyczy się the cure... sam parry przyznał że wspomagacze negatywnie wpłynęły na powstawanie płyt kapeli... nie mówiąc już o jakości samych koncertów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
cespenar
Użytkownik
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:51, 22 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No i jestem po. Rzeczywiście lata 80 zostały najdokładniej opisane, mniej więcej do 210 strony. Mam taką teorię że Apter większą część informacji czerpał z książki ten imaginary years. Dosyć często do niej się odnosił. Wraz z końcem pierwszych 10 lat Apterowi kończy się źródło informacji i mamy szybkie przyspieszenie akcji. Apter nie miał o czym pisać za to miał Lola pod ręką więc lata 90 zostały zdominowane przez proces Bob vs Lol. Począwszy od Galore poziom książki stacza się do rynsztoka. Niemalże zero jakichkolwiek informacji o tym co się później działo. Wiadomo że wydali Bloodflower, potem składankę Greatest Hits za inicjatywą Smitha [what the fuck???], Kropki i ostatni Cure. Pod tym względem Apter spieprzył sprawę na całego.
Podsumowując: to najgorsza biografia zespołu muzycznego jaką czytałem, mimo tego że lata osiemdziesiąte zostały dobrze opisane. Jako całość, książka pozostawia niesmak po skandalicznej końcówce. Jednak z braku laku trzeba brać to co jest
Druga sprawa to wydawnictwa niestudyjne. Niemalże nie ma o nich mowy. O entreat jest tylko informacja że był wydany najpierw w limitowanej wersji, potem za sprawą smitha normalnie rozpowszechniany. O paris chyba nic nie było, to samo o show [audio]; ze dwa zdania o trilogy. Podobnie jest, albo i gorzej o wydawnictwach video.
Jeszcze jedna informacja mnie zastanowiła. Otóż Apter pisze, że Greatest Hits wyszły również jako dwupłytowa składanka teledysków. Pierwszy raz o czymś takim słyszę. Wiem że istniej wydanie jednopłytowe, więc skąd u Aptera dwa placki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
beyond
Użytkownik
Dołączył: 28 Lip 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:31, 28 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
OLD SENIORHAND napisał: | borewicz napisał: | twarda prawda jest taka, że gdyby nie narkotyki, to cała twórczość The Cure byłaby zupełnie inna, a niektóre płyty może w ogóle by nie powstały lub byłyby słabsze (zbyt zwyczajne?...).
Absynt, różne zielska, chemikalia i inne świństwa zawsze były pożywką dla artystów, że wymienię Witkacego, Baudelaire'a czy Van Gogha. Takie są fakty. |
hmm.. pozwolę sobie nie zgodzić się z powyższą diagnozą. owszem stworzyli dzieła pod wpływem używek. ale pozwolę sobie na kontrowersyjną zapewne dla niektórych hipotezę że gdyby zabierali się za stworzenie tych dzieł nie będąc na haju to ich dzieła byłyby O WIELE lepsze! to samo oczywiście tyczy się the cure... ... |
Nie wydaje mi się. Nie chciałbym negować szkodliwości narkotyków ale ich działanie potrafi zmienić sposób obioru, podejście do nagrania, pomaga zdobyć sie na szalenstwo na ktore w innym stanie nie byloby miejsca...To wszystko może w procesie twórczym pomóc. Nie wierzę, ze gdyby w roku 81/82 do studia weszło trzech trzezwych, grzecznych i ładnie uczesanych chlopców powstałoby coś lepszego od "pornography'.
Zresztą takie gdybania pozbawione są większego sensu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Darek
Użytkownik
Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: miasto nad Pełcznicą
|
Wysłany: Śro 22:11, 30 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Czasy komercyjnego sukcesu zespołu od Kiss me... zostały potraktowane po macoszemu. Plusem książki są komentarze zdystansowanego już Tolhursta. "Poletko pana Boba" czytało sie o wiele, wiele lepiej. W porównaniu z Apterem, Rzewuski stworzył arcydzieło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sieka
Użytkownik
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupca
|
Wysłany: Czw 14:46, 31 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Oprócz wypomnianych wyżej przez was braków książka ma straszną wadę, literówki i różne błędy to jest straszne. Denerwują mnie późniejsze braki artykułów z gazet, etc. A także brak dokładnych opisów płyt po the Top.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
OLD SENIORHAND
Użytkownik
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: toruń
|
Wysłany: Czw 23:44, 31 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
moje wnioski generalnie pokrywają się z odczuciami szanownych dyskutantów. pierwsze dziesięciolecie kapeli o niebo lepsze niż późniejsze epoki (odnoszę wrażenie że apter nie zalicza się do maniaków the cure i ma braki w niektórych podstawowych kwestiach). mimo to aptera czytało mnie się dobrze niczym fascynującą powieść przygodową bo wiele ze szczegółowo opisanych faktów nie było mi znanych. jednak i dla mnie wersja rzewuskiego jest lepsza: nie tyle w faktach co w interpretacji tych faktów. brakuje mi też bezpośrednich (nie gazetowych) wypowiedzi roberta i simona dla aptera. spojrzenie lola i innych ex też jest istotne ale mimo wszystko oni patrzą na the cure od innej perspektywy (już nie od wewnątrz ale z zewnątrz).
gorzką ironią losu okazały się też słowa bamonte wypowiedziane w 2005 roku (tuż przed jego wyrzuceniem z kapeli): Jest naprawdę ciężko przewidzieć następne posunięcie zespołu (...). Nigdy nie traktuję nawet jednego dnia jako czegoś pewnego.
a najlepsze dla mnie zdanie z książki (a raczej pół!) to: Z moich badań wynika, że... (s. 160). REWELACJA!!!
a poniżej - już tylko dla curologów - błędy wychwycone przeze mnie, czyli ERRATA:
TEKST
- s. 31: The Cure publicznie oddadzą hołd Harveyowi i zagrają cover jego utworu - "The Faith Healer" - podczas gigantycznego show w Hyde Parku
Na koncertach w 2002 roku The Cure zagrali łącznie 4 razy ten cover a nie tylko w Londynie (a także 1 raz w 2004 roku w TV).
- s. 57: Surowe nagrania z The Rocket (na przykład "Heroin Face" z 1977 roku) znajdą się później na reedycji "Three Imaginary Boys" w roku 2005
"Heroin Face" był jedynym nagraniem z koncertu z The Rocket umieszczonym na tym wydawnictwie. Oprócz tego wcześniej kawałek ten znalazł się na kasetowej wersji albumu "Concert: The Cure Live" z 1984 roku ("Concert/Curiosity").
- s. 59: Pozostałe zarejestrowane utwory to "J Just Need Myself", "I Want To Be Old" i "Pillbox Tales", które znalazły się na stronie B singla "Boys Don't Cry" z 1978 roku
Z wymienionych tu utworów tylko "Pillbox Tales" znalazł się na B stronie tego singla i było to w 1986 roku.
- s. 59: Z oryginalnych utworów zarejestrowali natomiast: (...) "Little Girl" (...)
Inne źródła (np. J. Rzewuski, "The Cure", s. 246) podają, że jest to kawałek The Beatles ("Hello Little Girl").
- s. 64: 19 grudnia (...) powrócili na swój "teren łowny" - The Rocket
Było to 19 lutego 1978 roku.
- s. 67: Tolhurst i Smith - obaj z kręconymi włosami
Smith z kręconymi włosami???
- s. 87: 3 października podczas występu w The Bristol Locarno
Było to 3 grudnia 1978 roku.
- s. 91: "Melody Marker", który zrecenzował występ zespołu z 8 stycznia w klubie Moonlight w West Hampstead
Koncert ten odbył się 20 grudnia 1978 roku (lub wcześniej 20 listopada 1978 roku).
FOTKI - pomiędzy s. 80 a 81
- 4 karta przedstawia koncert w londyńskim klubie Hope & Anchor w styczniu 1979
Koncert ten odbył się 19 grudnia 1978 roku.
- 6 karta (dolna fotka) przedstawia kapelę około 1979
Z tego co można wywnioskować po fotce obok z 7 karty (identyczne stroje muzyków) zdjęcie było zrobione w kwietniu 1980 roku.
(PS. Rozśmiesza mnie do łez pasek od spodni Roberta Pewnie podwędził go siostrze ha ha)
TEKST c.d.
- s. 94: mało znany "World War", który trafił na reedycję "Three Imaginary Boys" z 1980 roku
Chodzi tu o płytę "Boys Don't Cry", która raczej nie tyle była reedycją co zwykłym składakiem.
- s. 99: Siedem i pół minuty zamroczenia (bo tyle trwa utwór) nie przysparza "Another Day" szczególnej popularności
Utwór ten trwa 3:44.
- s. 122: Jedynym wypadem zespołu poza studio był występ w Holandii 15 stycznia
Koncert ten odbył się 12 grudnia 1979 roku.
- s. 126: Smith został tymczasowym członkiem Stranglers
Nie tyle tymczasowy członek, co gościnny występ z The Stranglers.
- s. 126: Na płytce znalazło się też nagrane na żywo "Another Journey By Train"
Na żywo? Nie było to wydawnictwo koncertowe, ale po prostu studyjne - nagrane przez żywych muzyków
FOTKI - pomiędzy s. 160 a 161
- 2 karta (górna fotka po prawej): Robert Smith na planie reżyserowanego przez Pope'a klipu do "The Walk"
Fotka przedstawia Roberta na planie klipu "In Between Days".
- 4 karta przedstawia zespół w epoce Kiss Me
W epoce "The Head On The Door".
TEKST c.d.
- s. 163: pośród dziewięciu zawartych na płycie kawałków
Album "Pornography" zawiera osiem utworów.
- s. 167: Ta płyta (...) jest stylistycznie konsekwentna przez trzydzieści pięć mrocznych minut
Album "Pornography" trwa 43:22.
- s. 177: W lipcu "The Hanging Garden" został w końcu wydany jako singiel w rozbudowanych 7-calowych wersjach (z dodatkiem nagranego na żywo "Killing An Arab" z koncertu w Manchester Apollo z 27 kwietnia i bonusowymi wersjami utworu)
Singiel ten nie zawierał bonusowych wersji "The Hanging Garden". W zależności od regionu były to (oprócz "Killing An Arab" - Live) jeszcze "One Hundred Years" i "A Forest" - Live (UK, Ger) oraz "A Strange Day" (Jap).
- s. 188: Eksperyment Smitha i Dixona został wyemitowany w lutym na kanale BBC 2 w programie "Riverside"
Emisja odbyła się w marcu 1983 roku.
- s. 213: Tolhursta pomylono z samym Boyem. Wiele darmowych szampanów później zawodził
Inne źródła podają (np. D. Thompson & J. Greene, "The Cure", s. 74), że był to Gallup. Ciekawe jak było naprawdę?
- s. 223: Były piosenki o śmierci ("If Shake")
"If Shake"??? Nie ma takiego kawałka w dyskografii The Cure.
- s. 231: Prawie cały zespół The Cure (...) był na przyjęciu
Nie prawie cały zespół, ale cały.
- s. 232: przejmującej "The Cure Trilogy" (...) zagrane (...) na stadionie wypełnionej (...) zasępionymi Niemcami
Nie był to stadion, ale arena Tempodrom. Oprócz Niemców byli tam fani z całego świata - w tym ja
- s. 245: do 1993, kiedy O'Donnell ponownie dołączył do zespołu
O'Donnell dołączył po raz drugi do The Cure na przełomie 1994/95 roku (zob. też s. 262).
- s. 250: pozbawion
Literówka. Powinno być: 'pozbawioną'.
- s. 263: wyznał mi Williams drogą e-mailową
Z kontekstu wynika, że chodzi tu o osobę Jasona Coopera.
- s. 266: "Club America", w którym Smith próbował śpiewać nowym głosem - o wiele bardziej charczącym i niższym
Takim głosem Robert zaśpiewał już na "Harold And Joe" (B strona singla "Never Enough" z 1990 roku).
- s. 277: kiedyś w 1984 roku
Z kontekstu wynika, ze chodzi o rok 1982.
- s. 278: Podobnie jak w cięższych momentach na "Kiss Me" (szczególnie "From The Edge Of The Deep Green Sea")
"From The Edge..." ukazał się na płycie "Wish".
- s. 278: trwa dłużej niż cztery minuty
Z kontekstu wynika, że powinno być "trwa krócej niż cztery minuty".
- s. 281 przypis 54: DVD "The Cure Trilogy" z jedynego koncertu w Berlinie z listopada 2002 roku. Na tym koncercie
To DVD to zapis nie jednego, ale dwóch koncertów.
- s. 283: Ross Robinson spotkał Smitha za kulisami w Kalifornii na corocznym festiwalu Coachella w 2004 roku
Nie mam pojęcia kiedy doszło do ich spotkania, ale na pewno było to wcześniej niż w 2004 roku - w roku wydania albumu "The Cure".
- s. 285: o Smisie
Może Smith'sie???
- s. 305: Dyskografia (...) "Three Imaginary Boys (Deluxe Edition)"
Pozycja ta powinna być chronologicznie po albumie "The Cure" na s. 309
- s. 310: Wideografia
Brak w spisie DVD "The Cure Trilogy".
prawdopodobnie niektóre z tych błędów są winą nie aptera a tłumaczy...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez OLD SENIORHAND dnia Pią 0:21, 01 Wrz 2006, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cyjanek
Użytkownik
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z kartonowego pudelka [krakow]
|
Wysłany: Czw 23:48, 31 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
szacunek..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
nevyn
Użytkownik
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 9:24, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Proponuję wysłać do to wydawnictwa In Rock, ewentualnie może ktoś kto ma oryginał potwierdzi te błędy w angielskim wydaniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lovecat
Użytkownik
Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:42, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
OLD SENIORHAND napisał: |
- s. 67: Tolhurst i Smith - obaj z kręconymi włosami
Smith z kręconymi włosami??? |
Nie wiem co to za fryzura ale wyglada śmiesznie ale żeby od razu nazywać to loczkami
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
qr_wishful_thinker
Użytkownik
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z cieszyna
|
Wysłany: Pią 23:27, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
OLD SENIORHAND napisał: |
- s. 283: Ross Robinson spotkał Smitha za kulisami w Kalifornii na corocznym festiwalu Coachella w 2004 roku
Nie mam pojęcia kiedy doszło do ich spotkania, ale na pewno było to wcześniej niż w 2004 roku - w roku wydania albumu "The Cure".
|
Z tego, co mi wiadomo, panowie spotkali się przypadkowo w 2002r. w jednym z genewskich hoteli jakoś po koncercie na festiwalu Nyon.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
s'the figurehead
Użytkownik
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 23:34, 01 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Skończyłem czytać , przedwczoraj. Cóż, mogło być lepiej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sieka
Użytkownik
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Słupca
|
Wysłany: Sob 18:52, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
s'the figurehead napisał: | Skończyłem czytać , przedwczoraj. Cóż, mogło być lepiej... |
Dyplomata
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
s'the figurehead
Użytkownik
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 162
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 20:48, 02 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pablo
Użytkownik
Dołączył: 24 Lip 2006
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: znikąd
|
Wysłany: Śro 0:32, 04 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Trzeba przyznać, że jak OLD SENIORHAND wyliczy komuś błędy - "to nie ma chuja we wsi"
Zawodowstwo kolego, naprawdę.
Szacunek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cykcyk
Użytkownik
Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gorzów Wlkp.
|
Wysłany: Pon 0:28, 06 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Przeczytalem ksiazke calkiem niedawno. I ciezko ja jednoznacznie ocenic. Z jednej strony bardzo szczegolowo opisane poczatki kariery (co jest dla mnie ogromnym plusem ksiazki), z drugiej baaardzo ogolnikowy opis ostatnich lat i albumow. Ksiazka dzieli sie na dwie czesci- ta pisana w pocie czola, szczegolowo, dokladnie oraz ta napisana po lebkach z wielka iloscia bledow. Najbardziej mnie szlag trafil jak przeczytalem, ze niby sztandarowe dzielo mych mistrzow z AFI nosi tytul "Sing The Silence". Natomiast piszac o "From The Edge..." zawartym na "Disintegration" autor sam sobie strzelil kulke w leb. Zakonczenie nudne i wtorne. Polowa ksiazki napisana na kolanie w dwie noce, z masa bledow. Bardzo szkoda, ze autor tak spieprzyl sprawe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|