PLACEBO

s'the figurehead

Wcale nie uważam, by to była twórczość dla nastolatek. Co więcej, ostatnia płyta jest wbrew powszechnym opiniom - świetna i będę jej bronił przed nieprzekonywującą krytyką. A co dla Was znaczy PLACEBO?

Depesh242

Co dla mnie znaczy Placebo?napewno najlepszy zespol rokowy ostatnich lat...Doskonała plyta SWG ,a i ostatnia jest niezła.

cyjanek

lubie placebo, nawet bardzo lubie. dwa czy trzy lata temu byli w mojej scislej czolowce, ostatnia plyte tez uwazam za swietna [i tez sie nie zgadzam z krytyka jej], ALE denerwuje mnie troche image grupy, wiecznie skrzywdzony;), rozedrgany molko jest doskonala pozywka dla wszelkiej masci egzaltowanych czternastek [ktora i ja bylam, haha]. po prostu wydaje mi sie ze troche zrobili z siebie produkt, nastawiony na konkretne potrzeby konkretnej grupy ludzi. co nie znaczy, ze nie graja fajnie;P

Caterpillar girl

Placebo... Lek obojętny, dany pacjentowi dla osiągnięcia skutku psychologicznego, zwłaszcza, by zaspokoić jego żądanie. I niczym innym dla mnie Placebo nie jest, jak tylko "zespołem zastępczym". Well, lubię ich bardzo, jednak często dochodzę do wniosku, że to zespół okresowy, a jego świetność po prostu sobie wmawiam... I cóż, należę do osób, którym Meds nie przypadło do gustu - stąd też upadek Placebo w moich personalnych notowaniach.... Tylko nie bijcie...

flee

nie sa swietni, sa po prostu zwykli, moze jakies kompozycje sie wybijaja wiecej ale sa strasznie wtorni, co po prostu powoduje efekt znudzenia u sluchacza, wokal sie wyroznia, ale to juz zalezy od gustu czy sie podoba czy nie, ogolnie zespol gra powiedzmy ok ale bez rewelacji, zreszta lepsze placebo od franzow ferdinandow i wszystkich zespolow grajacych "rocka" zaczynajacych sie na "The"

s'the figurehead

Tak, czy inaczej, wyrobili sobie świetną markę przez ostatnie lata i podejrzewam, że nie raz jeszcze nas zaskoczą. A co do image'u. Cóż, mnie on absolutnie nie przeszkadza;

Whispers Cure Carlena

Jak scharakteryzować gatunek muzyczny do którego zaliczajają się panowie z Placebo ? To muzyka,która wywołuje pozytywne lub negatywne emocje,naszpikowana rocko-elektroniką,nafaszerowana miętkim Wink

głosem Braina i odznaczająca się nienagannym image'm.

sieka

Ja lubię Placebo, problem jest jeden są bardzo wtórni, gdyby nie to zasługiwali by na miano najlepszej kapeli ostatnich lat, a tak jest White Stripes. Ale w Placebo jest dobry wokal i perka!

qr_wishful_thinker

Placebo to jest bardzo dobry zespół.. nawet obiektywnie dobry. Zdolni panowie, ciekawie sobie poczynają, ale nie ukrywam, że dla mnie byli najlepsi za czasów Without You I'm Nothing. Teraz jest mi po prostu żal kiedy porządny alternatywny (z wszelkimi konsekwencjami tego snobizmu) zespół tłucze najbardziej bezwstydne radio w kraju, bo na Oper'er-a przyjadą. Pomijając, że i tak za dwa miesiące przeciętny polski (względnie innej narodowości) pochłaniacz nie będzie pamiętał, na czym takie Placebo polega i zostanie tylko etykietka festiwalowej gwiazdy, bo oni mimo wszystko do najbardziej bolesnego mainstreamu się nie nadają i całe szczęscie.

Ciekawe, w jakim kierunku pójdzie muzyka Placebo, bo uważam, że ich gitarowe granie jest o wiele lepsze niż to elektroniczne, chociaż to sprawa dyskusyjna, więc nie prowokuję Cool

. Ale wychodzę z założenia, że różnych rzeczy trzeba popróbować, więc narazie się o nich nie martwię.

s'the figurehead

To, że akurat przyjeżdżają na festiwal, to raczej duży pozytyw, a rozgłośnie zawsze szukają gorących niusów i posłuchu; jeszcze moment, a listy przebojów pełne będę utworów... Sigur Rós! Rolling Eyes

(wszak i ONI będą w tym roku jedną z "gwiazd" Open'er...) Wink

s'the figurehead

No cóż, niedługo minie tydzień od Open'er, więc wypadałoby napisać parę słów o występie PLACEBO na tymże. Największe emocje mam za sobą, głównie za sprawą brutalnego powrotu do szarej rzeczywistości, (czyt. pracy!). A zatem, dla tych którzy nie byli, napiszę, że zagrali większość materiału z Meds, z ciekawymi aranżacjami i oprawą, szczególnie podczas Space Monkey, (dla mnie jeden z najlepszych utw. na płycie) ; Song To Say Goodbye oraz One Of A Kind; między "nowości" powplatali kilka kawałków starszych, m.in. Every You Every Me; Black Eyed; The Bitter End; Special Needs; Jednak największe wrażenie zrobiły bisy; kolejno zagrali Pierrot The Clown (emocjonujące i poruszające wykonanie); Running Up The Hill (z repertuaru Kate Bush, co pewnie większość kojarzy; komentarz chyba zbędny? niesamowite wykonanie...) oraz Twenty Years, z powalającą końcówką instrumentalną...
Podsumowując, napiszę, że materiał Meds całkiem nieźle broni się na żywo. Sporo energii i rockowego, "mocnego" grania; minimum elektroniki; dodatkowe trzy osoby w składzie, (jeśli dobrze policzyłem...) robią swoje. Sam występ daleki był jednak od ostatniego ich występu, który miałem okazję widzieć w Warszawie, trzy lata temu. Wszak, festiwale rządzą się swoimi prawami (choć podobno Sigur Rós powalili na kolana, kolejny raz...). No i było zdecydowanie zbyt krótko, jak na moje i pewnie nie tylko moje, oczekiwania.
Po koncercie jechaliśmy ze znajomymi prosto na Hel. Załapaliśmy się na wschód słońca. W głowie rozbrzmiewały przecudowne dźwięki Running Up The Hill... Teraz jestem z powrotem w domu. W głowie szum i ociekające z emocji festiwalowo-morskie wspomnienia...

sieka

A ile dokładenie grali? (czas)

s'the figurehead

Rachubę czasu straciłem podczas koncertu; ale grali ok.1,20 -1,30 h.

maniu

Największa gwiazda a grali tak krótko? Nawte jak na giwazdy alter-anty komercyjnego świata troche polecieli snobizmem! Zwłaszcza ostatnią płytą, która ma kochani (uwaga, uwaga) tylko 2 świetne utwory. reszta to gnioty (nie chcąc tu nikogo obrażać itp itd). Zresztą swój własny ogon zjedli już przy SWG, najmocniejsze punkty płyt to single a ogółem najlepszya płyta to Without You I'm Nothing - reszta to nuda szczeże mówiąc!

flee